Irix 45mm f/1.4 GFX w rękach fotografa wnętrz – Przemysława Kucińskiego!

In addition to the full text in Polish, there are also downloadable versions below:

 

 

Dzięki uprzejmości NEXT77 miałem możliwość używania obiektywu przez dwa miesiące. To moje pierwsze spotkanie z obiektywem manualnym od lat – i to nie dlatego, że nie chciałem czy nie radzę sobie z manualnym ustawianiem ostrości – po prostu jakoś tak się złożyło. Aparatu Fujifilm GFX 50s używam ponad 3 lata i dotychczas moje potrzeby pokrywały dwa obiektywy systemowe – o ogniskowych 23mm oraz 63mm. Tak się złożyło, że obydwa są wyposażone w system autofocus.

 

Zawodowo fotografuję wnętrza. Specjalizacja ta jest dość wąska, ciężko mówić w jej przypadku o dynamice czy konieczności łapania chwili. Wszystko co rejestruje moje Fuji jest ułożone i przemyślane, a największą awangardą na jaką sobie (i stylistce, z którą współpracuję) pozwalam, jest podrzucenie pledu – niech przeznaczanie zadecyduje, jak ułoży się do zdjęcia. Moim przyjacielem jest statyw, a odwiecznym kompanem podgląd na komputerze – w krótkich słowach – mogę sobie pozwolić na ręczne ustawianie ostrości. Nie śpieszy mi się, sofa mi z kadru raczej nie ucieknie.

 

 

Ogniskową w średnim formacie i jej ekwiwalent w stosunku do pełnej klatki wylicza się odwrotnie niż z matrycy APS-C. 45mm Irixa mnożę x0,81 co daje mi okolice trzydziestego piątego milimetra – idealnie w połowie drogi pomiędzy 18mm a 50mm, czyli ogniskowymi, które już mam pokryte. Trzeba jednak przyznać, że nie sama ogniskowa robi tu wrażenie, a światłosiła szkła, która wynosi aż f/1.4. Przy tak dużej matrycy ciężko jest przestać się uśmiechać oglądając materiał zrzucony na dysk komputera. Przepiękne rozdzielenie planów i bokeh przypominający stare dobre czasy fotografii analogowej to definitywnie dwie cechy tego szkła, które zostaną ze mną na długo.

 

 

 

 

Obok zachwytu z rozmycia nieostrości oraz podziwu dla jakości wykonania tego dużego i solidnego obiektywu, nie można jednak całkiem przymknąć oka na pewną wadę, która jest utrudnieniem przy fotografowaniu wnętrz – winietowanie. Tak jak w fotografii portretowej winieta dodaje uroku i dopełnia „analogowy feel”, tak u mnie, przy fotografii wnętrz, po prostu niekiedy przeszkadza. Winietowanie zmniejsza się wraz z przymykaniem przysłony, ale występuje zawsze i zauważyłem, że ostatecznie, przed oddaniem zdjęcia klientowi, kończyłem na przycięciu go o kilka procent.

 

 

 

 

 

Żaden ze mnie specjalista od portretu, mając jednak Irixa 45mm f/1.4 GFX w swoich rękach na tak długo, grzechem byłoby nie spróbować. I ponownie, gdy mój model miał więcej jak 5 lat i potrafił wykonać proste polecenie „a teraz z łaski swojej się nie ruszaj, tatuś zrobi zdjęcie” – szybkie powiększenie części kadru na wizjerze, ostrzenie wygodnym, dużym pierścieniem – i mamy to. Zdjęcie ostre w punkt, można liczyć rzęsy. Piękna pamiątka! W wypadku dziecka nieposłusznego; zwierzaka, czy kogoś kto po prostu nie chce współpracować – ciężko będzie o zdjęcie ostre i nadające się do publikacji, co nie znaczy, że jest to niemożliwe.

 

 

Dwa miesiące z Irixem będę wspominał bardzo dobrze. Miłym zaskoczeniem na samo zakończenie testu, była cena – zbliżona do ceny obiektywów dedykowanych małemu obrazkowi – a nie jak to bywa z osprzętem do średniego formatu, minimum 5 cyfr. Tutaj za nieco ponad 3 tysiące złotych dostajemy potężne narzędzie, które fakt, nie zawsze będzie uniwersalne, ale do pracy, do której zostało zaprojektowane – trzeba powiedzieć sobie otwarcie – bardzo dobre, jeśli nie najlepsze. Irix 45mm f/1.4 to przecież obecnie najjaśniejsze szkło do systemu GFX!

 

Zapoznajcie się bliżej z sylwetką i twórczością Przemka:
Przemysław Kuciński

oraz poznajcie lepiej obiektyw:
Irix 45mm f/1.4 GFX

Zapraszamy również do sprawdzenia profilu korekcyjnego dla obiektywu Irix 45mm f/1.4 GFX, który jest już dostępny!

Profil korekcyjny Irix 45mm f/1.4 GFX


arrow_back Back to list